Wydawało mi się, że ludzie zawsze interesowali się przyszłością. Stąd popularność literatury opisującej przyszłość, w naszych czasach w szczególności science-fiction. Czy jednak naprawdę tak wielu z nas interesuje się przyszłością? Naprawdę ważne informacje dotyczące przyszłości, które pojawiają się od czasu do czasu w różnych mediach lub książki poruszające tematykę bliskiej, a niepokojącej przyszłości nie wywołują praktycznie nigdy żadnej szerszej dyskusji. Większe zainteresowanie budzą plotkarskie newsy i wątpliwej jakości informacje serwowane przez główne media. Nie mam przy tym nadziei, że całe nasze społeczeństwo z duża uwagą poświęci się studiowaniu problemów, jakie się już pokazują tuż za dostępnym dla nas horyzontem wydarzeń. Jak świat światem przeciętni ludzie bardziej skupiali się na dniu dzisiejszym i zapewnieniu bytu rodzinie. I nic w tym dziwnego. Dlaczego jednak na plotkarskim poziomie pozostają tak zwane elity? I myślę tu zarówno o tak zwanych elitach politycznych, jak i naukowych. Odpowiedź nasuwa się sama. Te niby elity nie mają żadnych zdolności rozumienia ważnych problemów, bo tak mierny jest ich poziom. Rzadko kiedy myślą w kategoriach pokoleń, skupiając się na następnych wyborach lub doraźnych tematach. Co skłoniło mnie do takich słów? Kiedy zaczynałem wybierać książki, o których warto napisać na blogu na mojej liście pojawiły się tytuły gorących zwolenników transhumanizmu. Jedną z tych książek jest opublikowana w 2005 roku książka „Nadchodzi osobliwość” Raya Kurzweila (pierwsze polskie wydanie w roku 2013). Autor to nie byle kto. Doradca amerykańskich prezydentów, współtwórca nowych technologii i od wielu lat jeden z głównych specjalistów od przyszłości w Google. Co takiego jednak znalazłem w tej książce, co moim zdaniem powinno wywołać dyskusję i uruchomienie działań wynikających z tej dyskusji?
Pierwszym istotnym tematem jest podejście do nowoczesnych technologii, w szczególności inżynierii genetycznej, robotyki i teleinformatyki. Zachwyt nad możliwościami tych technologii w zakresie modyfikacji ciała ludzkiego, w tym mózgu jest prawie bezgraniczny. Autor pisze wręcz o możliwej do osiągnięcia w perspektywie najbliższych 20-30 lat praktycznej nieśmiertelności. Głośno wybrzmiewa tu echo idei alchemików, którzy poszukiwali kamienia filozoficznego. Odwieczne pragnienie wiecznego życia ma szanse, według Kurzweila, być zrealizowane już niedługo. Autor uważa, że można przekonstruować człowieka oraz, że będzie to na pewno dla jego dobra. Załóżmy, że możemy począwszy od roku 2030 żyć wiecznie. Czy niezmodyfikowany umysł ludzki jest w stanie wytrzymać życie wieczne? Niech na początku wieczność oznacza 400-500 lat. Jak zmieni to myślenie ludzi i relacje pomiędzy nimi? Co to dla nas oznacza? A czy wyobrażacie sobie żyjącego 500 lat Hitlera, Stalina lub innego satrapę? Dzisiaj naukowcy określają granicę długości życia ludzkiego na 120 lat. Jest to związane ze zjawiskiem telomerazy i wynikającej z tego zjawiska ograniczonej ilości podziałów komórek w ciele człowieka. Długość życia ludzkiego na 120 lat określona została też w Księdze Rodzaju (6.3) . Zbieżność jest zastanawiająca, ale ważniejsze jest biblijne uzasadnienie: ”Nie może pozostawać duch mój w człowieku na zawsze, gdyż człowiek jest istotą cielesną: niechaj wiec żyje tylko sto dwadzieścia lat.” Zapis z Biblii mówi nam jasno, ze ludzie od tysięcy lat wiedzą o ograniczeniach długości życia związanych z naszą psychiką i duchowością. Oczywiście transhumaniści nie widzą żadnego problemu. Całość „zawartość” naszego mózgu zostanie niedługo wytransferowana do komputerów i nasze „ja” znajdzie się w chmurze. Tam połączy się z innymi „ja” i powstanie super-świadomość. Rozprzestrzeni się na cały wszechświat w błyskawicznym tempie i spełni się utopijne marzenie – człowiek stanie się bogiem. Czy to, co po transhumanistycznej rewolucji powstanie, będzie jeszcze człowiekiem, wydaje się nie martwić autora książki. I co stanie się z każdym z nas, oddzielną od innych jednostką zmierzającą do swojego celu?
Druga istotna sprawa to opisane dosyć dokładnie i rzetelnie zagrożenia. A jest ich sporo, przy czym te realnie mogące się niedługo pojawić oznaczają koniec naszego świata. I to zupełny! Lista zagrożeń jest dosyć obszerna i przerażająca, ale zdaniem autora nie da się zatrzymać postępu technologicznego. I chyba ma w tym rację – jak coś może być zrobione, to w końcu zawsze się znajdzie ktoś, kogo nie będą interesowały zagrożenia i konsekwencje. Warto też zwrócić uwagę na jedno z podstawowych „lekarstw”, jakie Kurzweil proponuje. Jak przystało na lewicowego transhumanistę jednoznacznie zaleca, aby dla dobra ludzi pozbawić, a przynajmniej radykalnie ograniczyć, wolność każdego z nas. W zamian za iluzoryczne bezpieczeństwo mamy być niewolnikami. I tak już się powoli dzieje w różnych dziedzinach życia – ten plan jest realizowany.
Po zapoznaniu się z książką chyba wielu czytelników doszło do wniosku, ze projektowany i budowany jest świat, w którym nieliczni, najbogatsi będą żyli po kilkaset lat i rządzili masą niewolników. Do pomocy będą mieli androidy i sztuczną inteligencję. Kurzweil podaje, całkiem realną niestety, receptę na budowę świata rodem z apokaliptyki science fiction. Świata, w którym nikt z nas nie chciałby żyć. 1
O politykach i tak zwanych „elitach” już pisałem. Martwi mnie jednak, że ze strony jedynej instytucji, która istnieje prawie 2000 lat też nie ma obecnie żadnej refleksji. Kościół Katolicki pod przewodnictwem obecnego biskupa Rzymu dostosowuje się do świata w zastraszającym tempie, a patrząc na propozycje Franciszka nie należy spodziewać się żadnego znaczącego głosu w sprawie zagrażającej wszystkim transhumanistycznej przyszłości. Jeżeli już się wypowie, to na temat mitycznego globalnego ocieplenia czy praw mniejszości seksualnych (?) bez przypominania im, co jest grzechem.
Czy zbliżamy się do końca?
1 Ciekawa książka opisująca taki świat: Jacek Dukaj, „Perfekcyjna niedoskonałość”
Postęp, w tym technologiczny, jest w perspektywie dobry. Potencjalne korzyści są ważne, ale najważniejsze jest to, aby nie szkodzić. Konsekwencje, jakie dla człowieka mogą mieć działania zwolenników transhumanizmu, są zatrważające! Oby groźba utraty człowieczeństwa nigdy nie stała się realna. Oby przekonstruowali swoje myślenie ci, którym wydaje się, że mają do spełnienia pożyteczną misję! Pozostaje nam tylko wiara i nadzieja, że marsz w kierunku naszej zagłady zostanie zatrzymany.
Pozdrawiam autora bloga.