W dzisiejszych czasach większość decyzji dotyczących społeczeństwa podejmowanych przez różne władze motywowana jest wynikami badań naukowych. Najczęściej z dziedziny tak zwanych nauk społecznych. Przyjrzyjmy się więc dwóm ciekawym tematom – inteligencji oraz różnicami w myśleniu w różnych kulturach – i zobaczymy, jakie wnioski z nich wyciągnięto. Obydwa tematy opisane zostały przez znanego amerykańskiego psychologa społecznego Richarda E. Nisbetta w wydanych przez wydawnictwo „Smak słowa” z Sopotu książkach „Inteligencja. Sposoby oddziaływania na IQ.” (Sopot 2010) i „Geografia myślenia. Dlaczego ludzie Wschodu i Zachodu myślą inaczej.” (Sopot 2015). Najpierw kilka ciekawych informacji o inteligencji zawartych w pierwszej książce. Tematem wiodącym poruszanym przez autora są różne poglądy na źródła inteligencji – czy jest uwarunkowana genetycznie czy społecznie i kulturowo. Większość naukowców twierdzi, że inteligencja jest uwarunkowana genetycznie. Nisbett stara się za chyba wszelką cenę dowieść, że inteligencja jest w bardzo znaczącym stopniu uwarunkowana społecznie i kulturowo. Z mojego osobistego punktu widzenia nie ma w zasadzie znaczenia, która z tych teorii jest prawdziwa. Ważne jest tylko ustalenie, jak jest naprawdę. Napisałem „w zasadzie”, bo może i lepiej byłoby, gdyby autor „Inteligencji” miał rację i można by było podnieść IQ u każdego. Tym bardziej, że poziom IQ młodych osób jest statystycznie bardzo dobrym wyznacznikiem ich przyszłych osiągnięć życiowych i przychodów finansowych. Im wyższe IQ, tym wyższa pozycja i zarobki. Jednak po przeczytaniu książki i zapoznaniu się z zawarta w niej argumentacją mam poważne wątpliwości czy uwarunkowania społeczno-kulturowe są aż tak istotne – Nisbett każdą wątpliwość, która nie potwierdza jego przekonań zdecydowanie odrzuca, a wątpliwości dotyczące tezy przeciwnej powiększa do rangi dowodu. Z treści książki jasno wynika, że ma to podłoże w chęci zmiany i dopasowania świata do poglądów autora oraz lewicowych recept na powszechne szczęście. Stanowisko dalekie od naukowej rzetelności. Ale załóżmy, że Nisbett ma rację i zgódźmy się z poglądem o dużym społeczno-kulturowym uwarunkowaniu inteligencji. Według tej teorii dzięki stworzeniu odpowiednich warunków rozwoju dla dzieci w przeciągu życia kilku pokoleń możemy oczekiwać znaczącego podniesienia IQ w grupach, w których obecnie wykonywane badania wykazują IQ znacząco poniżej średniej dla danej rasy lub klasy społecznej. Szczególne istotne jest to w zakresie zmniejszania różnic pomiędzy rasą białą i czarną. Zgodnie z danymi podanymi w książce czarni mieszkańcy USA mają znacząco niższe IQ (biali – 100, czarni – 85-90). Średnie IQ dla czarnych mieszkańców Afryki Subsaharyjskiej to 70-75. Dane te oznaczają jednoznacznie, że szanse na sukces zawodowy i społeczny osób czarnych są znacząco niższe. Dla zobrazowania szczegółów: armia amerykańska nie przyjmuje osób o IQ niższym niż 83, bo nie nadają się do służby w wojsku (zobacz LINK_1 LINK_2). Tego kryterium, IQ większego niż 83, nie spełnia zdecydowana większość mieszkańców Afryki Subsaharyjskiej! Zaś IQ na poziomie wyższym od średniego dla mieszkańców Afryki Subsaharyjskiej ma aż 98% białych.
Przekonanie Nisbetta o istotnym społeczno-kulturowym uwarunkowaniu inteligencji zaburzają trochę Żydzi aszkenazyjscy. Średnie IQ dla tej grupy to 110-115, czyli znacząco wyższe od ludzi rasy białej i żółtej (żółci mają wyższe IQ od białych o parę punktów). Tłumaczy to dobrze dużą nadreprezentację ludzi o korzeniach żydowskich w gronie laureatów nagrody Nobla. Nisbett przywołuje kilka wyjaśnień faktu zdecydowanie wyższego IQ Żydów aszkenazyjskich – ich wielowiekową kulturą „ludzi księgi” czy też uwarunkowaniami historycznymi. Jest jednak mały problem – w tej samej kulturze żyją Żydzi sefardyjscy czy Żydzi orientalni, a ich fenomen znacznie wyższego IQ nie dotyczy. I wyjaśnienia tego faktu są raczej mało przekonujące.
Druga z ciekawych książek Nisbetta to „Geografia myślenia”. Autor skupia się głównie na porównaniu przebiegu procesów myślowych u ludzi Zachodu i Wschodu. Przy czym Wschód to głównie Chiny, Japonia i Korea. Brak odniesień do innych kręgów cywilizacyjnych i kulturowych jest jednym z największych mankamentów pracy Nisbetta. Ale nawet z tego ograniczonego porównania można się dowiedzieć, jak mocno różnią się sposoby postrzegania świata, czasu i historii oraz miejsca i roli człowieka w społeczeństwie. Różnice te często powodują, że osoby ze Wschodu i Zachodu nie mogą się właściwie porozumieć. Zupełnie inaczej postrzegają procesy społeczne i zmiany wywołane przez nowe technologie oraz ich wpływ na pojedyncze osoby. Przyczyny tych różnic upatrywane są między innymi w różnych strukturach języków, którymi się posługują ludzie Zachodu i Wschodu oraz bardzo różnych, historycznie ukształtowanych kulturach. Tak czy inaczej, Europejczyk po wyjeździe do Chin nie ma szans stać się Chińczykiem.
A jaki wniosek można wyciągnąć z tych lektur? Od lat lewicowe elity przekonują nas o wspaniałości budowy nowego, multikulturalnego społeczeństwa. Od 2015 Unia Europejska prowadzi proimigracyjną politykę przekonując nas o szybkiej i bezbolesnej integracji przybyszów z Afryki i Bliskiego Wschodu. Nikt z polityków UE nie chce słuchać, że projekty integracji tureckich gastarbeiterów w Niemczech spaliły na panewce. Łatwo to wytłumaczyć uwzględniając fakty podane w „Geografii myślenia”. Biorą z kolei pod uwagę informacje podane przez Richarda Nisbetta w „Inteligencji” należy dodatkowo uwzględnić problemy wynikające z niższego IQ czarnych imigrantów, co skutkuje trudnościami w przygotowaniu ich do pracy w nowoczesnych społeczeństwach wymagających coraz wyższych kwalifikacji. Nawet przychylając się do niepewnej tezy o społeczno-kulturowym uwarunkowaniu inteligencji trzeba pokoleń na rozwiązanie tego problemu. Czy ktokolwiek bierze to pod uwagę? Czy ktokolwiek z Was słyszał w mediach o temacie różnic w inteligencji pomiędzy rasami i istotnie różniących się sposobach myślenia ludzi z różnych kultur? Mówienie dzisiaj o faktach pokazujących różnice w inteligencji pomiędzy rasami ludzkimi jest określane mianem rasizmu[1]. Co ciekawe prawdziwie rasistowska polityka – czyli traktowanie ludzi różnie w zależności od ich rasy – prowadzona na przykład przez amerykańskie uniwersytety lewica nazywa „akcją afirmacyjną”[2]. Taka lewicowa, politycznie poprawna nowomowa. A próba powiedzenia, jakie są fakty kończy się cenzurą (zobacz LINK). Podejście narzucane dzisiaj przez dominujące na świecie lewicowe rządy i media to tak naprawdę odrzucanie diagnozy prawdziwych przyczyn problemów. A przez to stosowane metody niewątpliwie potrzebnej pomocy dla ubogich krajów Afryki są nieskuteczne i nie dają właściwych rezultatów. Masowo napływający imigranci nie staną się Europejczykami, a będą tworzyć subspołeczeństwa i subkultury rozsadzające Europę. Dodając do tego islam, który jest dominującą religią imigrantów otrzymujemy worek nierozwiązywalnych problemów.
Polecam obydwie książki Richarda E. Nisbetta. Przeczytajcie i wypracujcie swoje własne zdanie.
[1]Polecam porównanie różnic w opisie hasła „Race and intelligence” i „Rasa a inteligencja” w Wikipedii. Redaktorzy polskojęzycznej wersji są bardziej „postępowi” i nie ma miejsca na dane testów z USA nie pasujące do lewicowej ideologii, które znajdziecie w wersji angielskiej. Dużo za to o efekcie Flynna (wzrost inteligencji w ostatnich kilkudziesięciu latach w krajach zachodnich), ale bez wspomnienia, że obserwuje się ostatnio odwrotny efekt Flynna (zobacz LINK).
[2]Na wielu amerykańskich uniwersytetach Azjaci są dyskryminowani (zobacz LINK), a czarni mają przywileje. Związane jest to z oficjalną akcją afirmatywną w USA.